Pod koniec września na fabryce tytoniu p. Janowskiego stał się fakt oburzający: 45 dziewcząt żydowskich, zajętych pakowaniem, zostało wyrzuconych na ulicę, zamiast nich pracują podmiejskie włościanki. [...] Całą tę rzecz wywołał sam Janowski. [...] Zobaczył, że robotnice pakujące towar opływają w dostatku. Cóż dziwnego! Zarabiają całe 35 kop. — rubla tygodniowo [...]. Rubla tygodniowo, 14 kop. dziennie! To cały majątek! [...] Fabrykant płacąc tyle, ostatecznie zbiednieje. I oto, żeby zapobiec temu, Janowski zwołuje wszystkie robotnice pakujące towar i oznajmia im, że od dziś dnia będą brały płace nie od tygodnia, lecz od sztuki, od tysiąca. Dobrze wiadoma wszystkim płaca akordowa: robotnica pracuje strasznie, aby zarobić więcej; gospodarzowi to na rękę — gdy zobaczy, że zarabiają trochę więcej, zmniejsza płace. Rozumie się, robotnice nie zgodziły się; po dwóch tygodniach przepędził je, na ich miejsce wziął nieświadome włościańskie dziewczęta. [...]
Nie wymagamy ofiar, pieniężnej pomocy, chcemy tylko odrobinę współczucia dla ludzkiego nieszczęścia, dla ludzkiej biedy, dosyć nam będzie, jeżeli społeczeństwo i robotnicy tyle nas usłuchają, żeby: każdy palący sam nie palił i drugich przekonywał nie kupować papierosów i cygar Janowskiego, dopóki nie weźmie nazad wydalone robotnice.
Białystok, 9 października
Archiwum Zakładu Historii Partii, zespół 9, [cyt. za:] Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Materiały i dokumenty, t. I, 1893–1903, cz. II, 1899–1901, Warszawa 1962.